Morderca 29-letniej Doroty F. wpadł po 11 latach. Nadal nie wiadomo jednak, kto w latach 80. zabijał homoseksualistów w Łodzi. Zbrodniarze, którzy kalkulują swoje przestępstwa, mają nadzieję, że pozostaną bezkarni.
Laboratoryjne badania, genetyka, antropologia, profilowanie – policjanci dysponują coraz doskonalszymi metodami działania. Tzw. archiwa X, czyli specjalne jednostki policji, odnajdują sprawców zbrodni prawie doskonałych. Fachowa nazwa tych grup to Zespoły Przestępstw Niewykrytych, ale powszechnie używa się terminologii zaczerpniętej z popularnego przed laty serialu. Tyle tylko, że bohaterowie „Archiwum X”, czyli agenci FBI grani przez Davida Duchovny’ego (Fox Mulder) i Gillian Anderson (Dana Scully), trafiali na zbrodnie, za którymi stały siły pozaziemskie lub zjawiska nadprzyrodzone. Policjanci z naszych archiwów X odnajdują prawdziwych przestępców.
Spis Treści
„Hakowy” z Zakopanego
Mąż 29-letniej Danuty F. z Nowego Targu dopiero po 11 latach dowiedział się, kto zamordował jego ciężarną żonę. Kobieta i jej nienarodzona córeczka zmarły w męczarniach. Zabójcę aresztowano w wyniku śledztwa, które wznowiło krakowskie archiwum X. Do tragedii doszło 27 października 1993 r. Danuta F. pojechała do Zakopanego, żeby spotkać się z rodziną, i zaginęła. Trzy dni później w okolicach Dolnej Równi Krupowej przypadkowy przechodzień znalazł jej zwłoki. Ciało było obnażone, ale patomorfolog nie stwierdził gwałtu. Ktoś zadał Danucie F. serię ciosów nożem. Szybko okazało się, że bandyta atakował też inne kobiety, udawało im się jednak ujść z życiem. W Zakopanem zapanowała psychoza. Mężczyzna posługiwał się nożem i łańcuchem, miał też przy sobie hak, którym zadawał rany – nazwano go więc „hakowym”. Policja wróciła do sprawy w 2004 r. Jednym z podjętych przez archiwum X działań było nagłośnienie śledztwa. Opowiedziano o nim w telewizyjnym programie „Bez przedawnienia”. Śledczy liczyli, że nawiążą kontakt z kobietami, którym udało się umknąć „hakowemu”. Na policję zgłosiła się jednak… żona mordercy. Mężczyzna obejrzał program i wyznał jej prawdę. Zatrzymano go 4 października 2004 r. W 2005 r. osadzono go w zakładzie psychiatrycznym. Piotr S. powiedział podczas przesłuchań, że „wstąpiło w niego szaleństwo” i musiał atakować. W 2001 r. przeprowadził się do Krakowa i pracował jako elektryk w telewizji. Ożenił się, urodziło mu się dziecko.
Krakowska „skóra”
Krakowski zespół ma na koncie także inny sukces. Rozwiązano tajemnicę „Buffalo Billa” ze stolicy Małopolski. Nie bez kozery pojawia się w tej sprawie pseudonim psychopatycznego mordercy z „Milczenia owiec”, którego idolem był kanibal Hannibal Lecter. Sprawca makabrycznej zbrodni z 1998 r. uszył sobie strój z kobiecej skóry, tzw. body. Jego ofiarą była 23-letnia studentka religioznawstwa, Katarzyna Z. Właśnie tę skórę oraz fragmenty ciała dziewczyny wyłowił z Wisły statek „Łoś”. Śledztwo trwało kilka lat, ale parę razy zabrnęło w ślepą uliczkę. Do sprawy policja wróciła w drugiej dekadzie XXI wieku. 4 października 2017 r. aresztowano podejrzanego w tej sprawie Roberta J., 52-letniego mieszkańca Krakowa, który torturował i zamordował Katarzynę Z.
Dowody, których prawie nie ma
W supernowoczesnych laboratoriach, np. Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, pracują eksperci zajmujący się toksykologią, genetyką, psychologią, daktyloskopią, informatyką itp. Badane są najdrobniejsze ślady, zapachy itp., nie mówiąc już o narzędziach zbrodni. Przestępca, który dokładnie oczyści miejsce zbrodni, usunie – jak mu się wydaje – wszystko, co mogłoby na niego naprowadzić, nie powinien już teraz spać spokojnie. Pomocne w śledztwie dowody znajduje się np. w kropli krwi, która wsiąkła w skrawek materiału; w zniszczonym, wyczyszczonym dysku komputerowym, ulotnym zdawałoby się zapachu itp. Policja dysponuje bazami np. lakierów samochodowych i odcisków butów. Są też profilerzy – psychologowie śledczy, czyli ci, którzy po sposobie działania zbrodniarza potrafią określić, kim jest i czy jeszcze uderzy. Jest ich w Polsce kilkudziesięciu. Po raz pierwszy sporządzono charakterystykę bandyty w XIX w. w Londynie, gdy grasował mordujący prostytutki Kuba Rozpruwacz. Czy była trafna, tego się nigdy nie dowiemy, bo Kuba Rozpruwacz umknął Scotland Yardowi. Profilerzy analizują dokładnie m.in. życie ofiary zbrodniarza. Muszą mieć otwarty umysł i unikać stereotypowego myślenia. Potrafią też wyciągać po mistrzowsku wnioski na podstawie wyglądu miejsca zbrodni. „Zawsze dokładnie zapoznaję się z aktami. Mogą to być materiały archiwalne, jak i bieżące. Zdjęcia, protokoły, filmy wideo. Korzystam również z zasobów internetowych, map, możliwości podglądu ulicznego. Zawsze jednak staram się pojechać na miejsce przestępstwa, nawet jeżeli sprawa jest z tzw. archiwum X, czyli od długiego czasu niewyjaśniona i od popełnienia przestępstwa minęło wiele lat. Trudno jest stworzyć profil sprawcy, jeżeli dysponujemy małą ilością informacji. Bardzo dużo wnosi studium ofiary, gdyż to ona zaspokaja potrzeby sprawcy, trzeba tylko odkryć jakie” – mówił w wywiadzie Jan Gołębiewski, jeden z polskich profilerów.
Strach w Łodzi
Archiwa X powstają przy wojewódzkich komendach policji. Łódzkie założono w 2008 r. Policjanci zajęli się na początku tajemniczą serią morderstw z przełomu lat 80. i 90. (1988–1993). Ktoś mordował wtedy homoseksualistów, zginęło siedmiu mężczyzn. Morderca swoje ofiary „łowił” w okolicach dworca Łódź Fabryczna, restauracji Orfeusz czy na placu Teatralnym. To były tzw. pikiety, czyli miejsca, gdzie pojawiali się geje szukający partnerów seksualnych. Zabójca miał być „miłym, młodym człowiekiem”. Szedł ze swoją ofiarą na randkę do jego domu, tam bestialsko mordował i okradał. Nie udało się go ująć, m.in. dlatego że homoseksualiści, pomni prześladowań z czasów PRL, bali się kontaktów z organami ścigania; nawet bardziej niż mordercy. Śledztwo trwa, policjanci wiedzą coraz więcej. Najprawdopodobniej morderca, młody człowiek o niewinnej twarzy, od jednego ze swoich partnerów zaraził się AIDS i zmarł. Nie ustalono jednak nadal jego tożsamości.
Morderca chłopców
8 czerwca 2006 r. z więzienia wyszedł niepełnosprawny intelektualnie Tomasz Kułaczewski, który od 2003 r. odsiadywał wyrok za zabicie 10-letniego Marcina w okolicach Lisewa Malborskiego. Zakrwawione ciało dziecka znaleziono na polu; ktoś zadał mu kilka śmiertelnych ran nożem. Szybko wytypowano podejrzanego, był nim właśnie Kułaczewski. Mężczyzna przyznał się do winy, ale jego zeznania nie pokrywały się z faktami z miejsca zbrodni, na dodatek miał alibi. Skazano go jednak na 15 lat więzienia. Organa ścigania musiały działać szybko, bo morderstwo było bardzo bulwersujące. Tomasz Kułaczewski opowiadał, że współwięźniowie znęcali się nad nim, był przecież mordercą dziecka. Po wyjściu z więzienia dostał 300 tys. zł zadośćuczynienia. Nikt nie poniósł jednak kary za skazanie niewinnego mężczyzny. W 2005 r., wczesną jesienią, od ciosów nożem zginął 11-letni Sebastian. Chłopiec łowił ryby w Łęgowie (woj. pomorskie). Mordercę złapano po kilku godzinach. Był to Piotr Trojak. Podczas przesłuchania zeznał, że to on zabił trzy lata temu Marcina – opowiedział wszystko ze szczegółami. Potem Trojak odwołał zeznania. Do więzienia jednak trafił, bo ponad wszelką wątpliwość to on zabił Sebastiana. Dostał w 2007 r. dożywocie. W 2011 r. do niewyjaśnionej sprawy zabójstwa Marcina wrócili policjanci z gdańskiego archiwum X. Rozpoczęły się dokładne analizy, zbadano wszystko po raz kolejny. Okazało się, że podczas śledztwa popełniono serię karygodnych błędów i zaniedbań; mało tego – niszczono dowody i zignorowano portret pamięciowy mordercy. Gdyby tak się nie stało, ślady doprowadziłyby do Trojaka, zafascynowanego heavy metalem młodego mieszkańca Tczewa. Drugie, wszczęte po latach, śledztwo udowodniło jego winę. Na speców z naszych archiwów X czeka jeszcze wiele nierozwiązanych spraw sprzed lat, jest ich co najmniej 150.