W Żandarmerii Wojskowej nadal otrzymuje wysokie wynagrodzenie! Oprawca Igora Stachowiaka pracuje w Żandarmerii Wojskowej i nadal otrzymuje wynagrodzenie. Zmieniając prace przemilczał swój udział w katowaniu chłopaka na wrocławskim komisariacie!
Policjant ukrył fakt, iż jest oprawcą Igora Stachowiaka. W Żandarmerii Wojskowej nadal otrzymuje wysokie wynagrodzenie!
Sprawa Igora Stachowiaka była znana całej Polsce. 25-letni mężczyzna został zatrzymany przez wrocławską policję na miejskim rynku 15 maja 2016 roku. Był podobny do poszukiwanego handlarza narkotykami, który w tej okolicy zbiegł policjantom. Igor wracał do domu z imprezy i tylko na zasadzie podobieństwa dostrzeżonego przez policjantów został zatrzymany w sposób bardzo brutalny przez dwa patrole policji – był obezwładniony, duszony i potraktowany paralizatorem, po czym przewieziono go do jednego z wrocławskich komisariatów. Skuty kajdankami, wielokrotnie rażony paralizatorem zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci chłopaka były trzy czynniki – obecność w jego ciele amfetaminy, wielokrotnego rażenia paralizatorem i wywierania wielokrotnego, silnego ucisku na szyję.
Policjant który znęcał się nad Igorem Stachowiakiem, przeniósł się do Żandarmerii Wojskowej
Jeden z policjantów który znęcał się nad Igorem Stachowiakiem, ukrył ten fakt i przeniósł się do Żandarmerii Wojskowej, miejsca pracy w którym należy cieszyć się nieposzlakowaną opinią. Adam W. miał nadzieję zapomnieć o całym zdarzeniu, jednak media wyciągnęły sprawę na światło dzienne. Minister Obrony Narodowej, Antonii Macierewicz wprost mówił o byłym policjancie, iż ten „okłamał służbę”. Adam W. przemilczał bowiem fakt swojego zamieszania w całą sprawę. Mimo iż były policjant najpierw trafił do Żandarmerii a dopiero później postawiono mu zarzuty w sprawie śmierci Stachowiaka, również zawodowo miały zostać wyciągnięte przeciwko niemu daleko idące konsekwencje – teraz wiadomo, że były to jedynie obietnice bez pokrycia.
Adam .W nadal pobiera wynagrodzenie
W chwili w której sprawa ujrzała światło dzienne, Adam W. został przeniesiony do rezerwy kadrowej, co wiąże się z przedstawieniem mu zarzutów prokuratorskich odnośnie przekroczenia uprawnień i fizycznym oraz psychicznym znęcaniem się nad poszkodowanym. Najwidoczniej jednak dla jego nowego pracodawcy to zbyt mało, ponieważ policjant biorący udział w katowaniu chłopaka nadal otrzymuje wynagrodzenie, wynoszące na rękę około 3 tysięcy złotych miesięcznie. Sprawą na nowo zajęły się media, można więc mieć nadzieje, iż Adam W. faktycznie poniesie konsekwencje zawodowe, a jego wynagrodzenie zostanie zawieszone do czasu rozwiązania sprawy. Człowiek ten nie powinien pobierać państwowych pieniędzy, gdy ciążą na nim tak poważne zarzuty. Byłemu policjantowi grozi nawet do 5 lat więzienia.